Zapisz się na listę zainteresowanych – wkrótce więcej informacji!
Moja historia walki z PMSem, bolesnymi miesiączkami i innymi problemami hormonalnymi
Powiem Wam, że ja aktualnie mieszczę się w grupie osób, które czują się dobrze niezależnie od fazy cyklu. Ale gdybyście 7 lat temu powiedzieli mi, że tak można… To bym Was wyśmiała.
PMS, to coś, co znam praktycznie od samego początku rozpoczęcia miesiączkowania (podobnie jak koszmarne bóle miesiączkowe).
Dopiero mając 25 lat stwierdziłam, że niemożliwe, żeby bycie potworem przez 2 tygodnie w miesiącu mogło być normalne… Ból miesiączkowy, który zwalał z nóg to był przy moim PMSie pikuś. Mimo że koleżanki potwierdzały, że im też łatwo nie jest.
Jak wyglądał mój PMS? Zaczynał się równo z owulacją – w jednym momencie spadało mi na życie czerń, wkurw i smutek.
Ciężko było ze mną wytrzymać (nawet mi samej), więc w pracy starałam się do nikogo za bardzo nie odzywać, a po pracy po prostu nie gadałam już z nikim, jeśli nie musiałam. Nie wychodziłam, nie spotykałam się z ludźmi, bo to kończyło się katastrofą. Totalnie nie potrafiłam panować nad swoimi czarnymi myślami, a innym dogryzałam tak, że mieli pełne prawo się obrazić.
Tycie w drugiej fazie cyklu o 2-3kg to była norma. Koszmary nocne, problemy z koncentracja. Ale najgorsze było właśnie to, co w mojej głowie, przed czym nie dało się uciec…
Zmiany zaczęły się przypadkiem. Trafiłam do wspaniałej pani ginekolog z okropną infekcja intymna. Przy okazji postanowiłam zapytać o… Trądzik, który dręczył mnie od kiedy zaczęłam dojrzewać. Pani zleciła kilka badań, wytypowala kilka możliwych przyczyn i kazała przyjść z wynikami. Później z tymi wynikami odesłała mnie do znajomej endokrynolog, bo okazało się, że moje hormony wcale nie są w porządku.
Pani endokrynolog nakierowała mnie gdzie szukać – pierwszym tropem była prawdopodobna insulinooporność.
A dodam Wam ważną rzecz – ja miałam cykle dość regularne (jeszcze mieściły się w normach z pojedynczymi odchyłami od długości).
Endo chciała mi poszerzyć diagnostykę – dostałam skierowanie do szpitala na diagnostykę wzdłuż i wszerz. Do szpitala nie dotarłam bo ciągle chorowałam. Postanowiłam więc nie czekać na kolejny termin, tylko spróbować podziałać z tym, co już wiem.
Miałam wszystkie objawy insulinooporności, więc zaczęłam drążyć temat. I wprowadzać zmiany. Od tego się zaczęło. Te zmiany, naprawdę ogromne zmiany w życiu, trwały dwa lata. Po dwóch latach byłam innym człowiekiem.
W międzyczasie dowiedziałam się o istnieniu fizjoterapii uroginekologicznej i że może pomóc na bóle miesiączkowe (nowy ginekolog-endokrynolog proponował antykoncepcję hormonalną lub leki przeciwbólowe na receptę). Juz pierwsza wizyta zmniejszyła poziom dolegliwości o połowę. Ale dopiero kolejne zmiany w życiu i akceptacja własnej kobiecości (!) pomogły uporać się całkowicie z problemem. Dziś ból jest przez max godzinę i jest naprawdę lekki. Pomaga napar z rumianku, odpoczynek, termofor. Mogę normalnie funkcjonować. Nie pamiętam kiedy ostatnio brałam jakąś tabletkę na ból miesiączkowy.
Dziś jestem innym człowiekiem, o zupełnie innym komforcie życia. Gdybym teraz spotkała siebie sprzed lat, to powiedziałabym: to nie jest normalne! Nie musisz się tak męczyć! Chodź, pokażę Ci jak to zmienić. Będzie ciężko, zajmie Ci to sporo czasu, ale efekty będziesz widziała z cyklu na cykl. Zaczniesz w końcu żyć pełnią życia! I wcale nie potrzebujesz do tego od razu środków farmakologicznych, które są Ci proponowane na każdej wizycie u lekarza. Bez konkretnych zmian w życiu tabletki nie dadzą skutku.
I dziś mówię to Tobie. Tobie, która zmagasz się z PMSem, bolesnymi miesiączkami, problemami hormonalnymi.
Możesz żyć inaczej. Lepiej, pełniej, spokojniej. Ciesząc się potencjałem swojej kobiecości. Wiem jak to zrobić i mogę Ci pokazać.
Nie wiedziałam w co tę moją wiedzę zebrać – moje dziewczyny zdecydowały, że chcą kurs, bo lubią formę moich kursów.
Będzie więc kurs.
O tym, jak uporać się z problemami z cyklem. Bo smutna prawda jest taka, że nikt tego nie zrobi za Ciebie. Nikt Cię nie ogarnie – musisz to zrobić sama. Ja pokaże Ci pewną drogę, sposób, ale detektywem, który rozwiąże zagadkę jesteś Ty. Nie ja. Nie endo, nie gin, nie fitoterapeutka. Wszyscy specjaliści będą Ci potrzebni, ich wiedza, ale to Ty będziesz musiała złożyć to w całość i sprawdzić czy działa.
I tego chcę Cię nauczyć. Jak czytać karty cyklu. Badania. Jak wybierać zmiany do wprowadzenia. Jak je wprowadzać. I jak kontrolować czy to działa.
Zapraszam na kurs – zapisz się na listę zainteresowanych!