Często mówimy o tym, jak przekonać faceta do stosowania NPR, ale co gdy… My same nie jesteśmy do końca przekonane? I wcale, ale to wcale nie przemawiają do nas badania naukowe. Ani zwyczajna biologia.
Jak pokonać ten beznadziejny strach, że NA PEWNO coś źle zaobserwuję, zinterpretuję? Albo coś się stanie, wszystko weźmie w łeb i zajdę w ciążę wtedy, gdy absolutnie totalnie tego nie chcę? Pogadajmy o tym!
Spis treści:
- Dlaczego się tak boimy?
- Dlaczego nie ufasz NPR – kontekst, w którym żyjemy
- Osoba wierząca powinna oddawać wszystko ufnie Bogu, a nie stosować jakieś NPRy i mieszać się w boskie plany!
- Kto jest odpowiedzialny za pomyłkę i „ciążę niespodziankę”?
- Strach przed ciążą – uporaj się z nim, ZWŁASZCZA jeśli nie chcesz kolejnej ciąży
- Praktyka: jak przestać się bać? Kroki postępowania, gdy lęk Cię przerasta
Dlaczego się tak boimy?
Zanim napiszę Ci dlaczego warto się obserwować, poza oczywistą korzyścią wyznaczania dni nie/płodnych, to chciałabym przyjrzeć się głębszej warstwie. Czyli temu, czemu my się tak boimy zaufać NPR jako metodzie zarządzania swoją płodnością.
Tutaj lęki mamy trzy i mają różne podłoża. Zaczynam też od lęków, bo nie przekonają Cię żadne plusy, jeśli będzie Cię paraliżował strach przed śmiercią (można aż tak mocno się bać – ja po porodzie bałam się właśnie tak, więc wiem co mówię)
Dlaczego nie ufasz NPR – kontekst, w którym żyjemy
Zacznę od rzeczy najprostszej i o największym zasięgu. Działa nawet na pary, które stosują NPR. Znają się na tym, co robią i ogólnie – na poziomie logiki – ufają tej metodzie.
Ale z tyłu głowy nadal mają strach. O błąd użytkownika, o pomyłkę. A nawet o to, że będą pierwszym historii przypadkiem, w którym owulacja wystąpi w środku fazy lutealnej (dla niewtajemniczonych – to jest biologicznie niemożliwe, nawet gdy masz zaburzenia hormonalne).
O błędzie użytkownika pogadamy innym razem (chyba stworzę z tego artykuł, bo temat jest owinięty w taką mitologię, że szkoda gadać). Dziś chciałam zwrócić Twoją uwagę na jeden fakt.
Czy gdziekolwiek i kiedykolwiek słyszałaś o NPR bez kontekstu zachodzenia w ciążę?
W środowisku katolickim samo użycie słowa „antykoncepcja” jest traktowane jak przekleństwo. Mówimy o unikaniu ciąży, o planowaniu. O słynnej otwartości na życie (którą przepięknie wręcz wytłumaczyła Magda Kleczyńska w swojej książce Więcej niż sek$).
Ale co wtedy, gdy jako odpowiedzialni rodzice, odpowiedzialni ludzie mówimy DOŚĆ?
Mniejsza o to czy na chwilę czy na zawsze. Na przykład po porodzie, z punktu widzenia zdrowia mamy i potencjalnego kolejnego dziecka, kolejna ciąża nie powinna pojawić się wcześniej niż za 1,5 roku. A najlepiej 2 lata po zakończeniu pierwszej.
Nikt nie mówi otwarcie o NPR jako metodzie uniknięcia ciąży w czasie, w którym o tym decydujemy.
Twój ginekolog tylko przewraca oczami, gdy kolejny raz mówisz, że podziękujesz za tabsy hormonalne. Pod postami Basi Budziak na Instagramie aż wrze od „specjalistów, których ta metoda zawiodła”. A jak ich zapytasz jaką metodę stosowali, to najcześciej nie potrafią odpowiedzieć. Więc skąd to przekonanie, że mieli prawidłową wiedzą, która zawiodła?. Koleżanka siostry ciotki matki zaszła przecież tak w kilka ciąż, biedaczka ledwo żyje z tymi dziećmi teraz.
A w telewizji i internecie, opakowane w blichtr i złoto, pysznią się informacje o NIEMALŻE 100% skuteczności antykoncepcji
Chociaż od peanów na cześć antykoncepcji hormonalnej zaczyna się odchodzić, bo kobiety powoli zaczynają się buntować przed rujnowaniem własnego zdrowia. Widzimy skutki i mówimy DOŚĆ.
Za to prezerwatywy zaczynają przechodzić swój renesans. Jest to o tyle niesamowite, że ich skuteczność w porównaniu z metodą Rotzera jest licha. Ale tak, nie trzeba mierzyć temperatury te kilka razy w miesiącu, więc fakt, jest łatwiej. Wybacz to moje rozemocjonowanie, ale ogólna dezinformacja w temacie mocno podnosi mi puls.
A że jestem jeszcze na świeżo po analizie najpopularniejszych środków antykoncepcyjnych (od prezerwatyw, przez gąbki, środki plemnikobójcze, pigułki antykoncepcyjne wkładki, na wazektomii kończąc), to jakby Ci to… Emocje buzują. Ilość rzeczy na temat antykoncepcji, których sama się dowiedziałam (ze zwykłych ulotek, to nie jest wiedza tajemna), a które są przemilczane przeszła moje pojęcie.

Tak więc żyjesz sobie całe życie w przekonaniu, że NPR = Naprotechnologia = pary starające się o dziecko, a antykoncepcja = 100% bezpieczeństwa.
Słyszysz to już kilkadziesiąt lat, zewsząd. Więc jak u licha masz od tak uwierzyć, że NPR = zwyczajne zarządzanie swoją płodnością, a antykoncepcja = 80-90% skuteczność, a nie 100% bezpieczeństwo? Gdyby się czepiać liczb, to właśnie metoda Rotzera i niepłodność bezwzględna daje Ci 100% pewności braku ciąży (ale o tym może innym razem).
„Kiedyś tak nie było”
Ciężko jest przekonać samą siebie, że w temacie zarządzania własną płodnością żyjemy w nieco zakłamanej rzeczywistości. I zanim posądzisz mnie o sianie teorii spiskowych – jestem od tego daleka. Bliżej mi do zdania, że zachłysnęliśmy się tymi sztucznymi hormonami. Dosłownie zachłysnęliśmy się, bo teraz odbija nam się czkawką.
Kiedyś nie było takich problemów hormonalnych jak teraz, nie w takiej liczbie, nie tak popularnych.
Prof. Rotzer w swoich książkach wspomina, że cykle z przedłużającą się pierwszą fazą należą do rzadkości. A ja je widzę praktycznie na każdej konsultacji i co najmniej na co drugiej karcie cyklu wrzuconej do społeczności Kobiece Pogaduchy.
To „panowanie” nad siłą natury odbija nam się ogromną czkawką. Bo nad naturą nie da się panować, lepiej z nią współgrać. Wyczuć jej flow i płynąć z nim. Ale na to trzeba poświęcić czas, na naukę obserwacji natury. A na to dzisiejszy świat przecież „nie ma czasu”, prawda? Jak się nie ma czasu na zdrowie, to prędzej czy później będzie się musiało znaleźć czas na chorobę.
Czerwona kartka jest czerwona (nawet, gdy Twój ginekolog mówi, że jest niebieska)
Próbuję Ci powiedzieć, że to normalne, że czujesz się zdezorientowana i nieufna.
Był kiedyś taki eksperyment (przytaczam z pamięci sens). Badani odpowiadali na pytanie czy dana kartka jest niebieska czy czerwona. Najpierw odpowiadał sam badany, potem razem z jedną osobą, potem z dwoma. Jeśli osoba obok odpowiadała inaczej (mimo, że badany ewidentnie widział, że ma rację), to dużo cześciej się wahał i był skłonny odpowiedzieć błędnie. Prawdopodobieństwo wzrastało jeszcze bardziej, gdy dwie lub więcej osób uparcie twierdziło, że niebieska kartka jest czerwona.
Jeśli w tak oczywistej sytuacji człowiek był zdezorientowany, to o ileż bardziej możesz tak się czuć Ty w swojej sytuacji? Ale to nie zmienia faktu, że niebieska kartka jest niebieska. Nie zmienia swojego koloru, mimo że naprawdę wiele osób (także tych, które cenisz!) twierdzi, że jest czerwona.
Osoba wierząca powinna oddawać wszystko ufnie Bogu, a nie stosować jakieś NPRy i mieszać się w boskie plany!
Zanim przejdę dalej, to nie mogę sobie darować poruszenia tego tematu. Raz na czas ktoś się wybije z takim zdaniem, a ja mam w głowie tylko „Boże, widzisz i nie grzmisz!”. I pada blady strach, zwłaszcza na młode, wierzące małżeństwa, że może my się sprzeciwiamy woli Bożej? Możemy my grzeszymy, bo to trzeba się po prostu rzucić ufnie w Bożą opiekę?
Jeśli tak, to ja od dziś przestaję pracować, ogarniać dom, zajmować się dzieckiem.
Albo podawać mu leki jak jest chore. W końcu ufam w Boży plan i Bożą opiekę, to jeśli Bóg chce to wyzdrowieje, a jak nie to nie. Jeśli Bóg chce, żebym przetrwała, to przetrwam bez jedzenia, picia, pracy, itd. Ufam Bogu! Czy na pewno TO jest zaufanie? Czy już przeginamy i wtedy właśnie grzeszymy?
Bóg dał nam wolną wolę. Również co do tego, czy chcemy być teraz rodzicami czy nie. Gdyby nie chciał nam oddać tego do wyboru, to bylibyśmy oboje płodni cały czas. A nie jesteśmy.
Bo mamy być odpowiedzialni za sprowadzanie nowego życia na świat.
Jasne, wierzymy, że Bóg opiekuje się każdym swoim stworzeniem, również tym, którego ziemscy rodzice nie chcieli. Ale to nie oznacza, że mamy od tak odpuścić sobie własny obowiązek rozeznania w sytuacji i bezmyślnie sprowadzać dzieci na świat.
Tak, bezmyślnie.
Wielodzietność jest piękna (sama widzę nasz dom pełen dzieci), ale nie każdy jest do niej powołany. Nie każdy jest też powołany do rodzicielstwa w ogóle (jeśli KAŻDY, to co z kapłanami? przeciwstawiają się woli Bożej?).
Natomiast każdy z nas, bez wyjątku, dostał od Boga WOLNĄ WOLĘ.
Bóg oddał nam decyzję o sprowadzaniu nowego życia na świat. To jest niesamowity akt miłości i zaufania w nasz trafny osąd, w rozeznanie jego woli.
I ani moja ani Twoja to rzecz oceniać, czy nasi bracia i siostry decydują się na dziecko. Ani wtedy gdy nam się wydaje, że powinni mieć więcej (czy w ogóle) dzieci. Ani wtedy gdy uważamy, że no mogliby sobie już to czwarte odpuścić!
Oni, jako małżeństwo będą zdawać przed Bogiem z tego rachunek. Naszym zadaniem jest wspierać swoich braci i siostry w podjętych przez nich zobowiązaniach. W razie ich prośby służyć radą, pomocą. Acnie „uczynnym zwróceniem uwagi, czy przypadkiem nie są zbyt leniwi bo nie chcą kolejnego dziecka”.

Jeśli Ciebie też taki argument zatrzymał w zamyśleniu czy przypadkiem nie grzeszysz stosowaniem NPR – to rozważ to, co napisałam. A jeśli ja Cię nie przekonuję to zajrzyj do nauczania papieży – Jana Pawła II i Franciszka – na temat odpowiedzialnego rodzicielstwa. I uspokój swoją duszę. Z Bogiem i mężem/żoną gadaj na temat dzieci a nie słuchaj obcych.
No, ulało mi się trochę. Idźmy dalej, bo temat jest naprawdę szeroki, a ja się już strasznie rozpisałam.
Kto jest odpowiedzialny za pomyłkę i „ciążę niespodziankę”?
Myślę, że to jeden z tych nieoczywistych strachów. Często jest tak, że już stosujecie NPR, ale… Jesteś w tym sama. Bo on nie ufa, nie chce się mieszać w te “babskie sprawy” (spoiler: to jest Wasza wspólna sprawa). Zgodził się pod warunkiem, że Ty będziesz to sama ogarniała, itd.
A nawet jeśli się włącza, to przecież nie będzie się obserwował zamiast Ciebie. Więc czyja to “wina”, gdy dojdzie do pomyłki? Czyja to “wina” gdy zajdziecie w ciążę? Jak już to Wasza wspólna, bo do tanga trzeba dwojga.
Ale czy powinniśmy mówić tutaj w ogóle o jakiejś winie?
Każde współżycie w teorii może zakończyć się ciążą, każda metoda może zawieść i to trzeba przyjąć na klatę. W NPR bardziej niż w innych metodach. Bo tutaj bardzo naocznie sami decydujemy – nie możemy “zwalić” na pigułkę czy wadliwą prezerwatywę. Trzeba się zmierzyć z… odpowiedzialnością. Jest coś uwalniającego w zaakceptowaniu tego, że dany wybór może mieć taki a taki skutek.
Ale wracając do tego zakładanego poczucia winy za pomyłkę.
Co zrobić, by je zmniejszyć? Podzielić na dwoje.
Włączyć męża w obserwacje, w interpretacje. Choćby na tyle, żeby on wiedział co oznacza u Was współżycie w niepłodności poowulacyjnej, a co oznacza współżycie w niepłodności przedowulacyjnej. Co oznacza u Was współżycie w 4 dniu cyklu, a co w 10dc.
Nie każdy potrzebuje podawania termometru (ja potrzebowałam tylko wtedy gdy młoda źle sypiała i nawet budzik mnie nie dobudzał) czy analizowania wykresów przez męża.
Jednej parze wspólna interpretacja wykresu (albo podział – ja obserwuję, a Ty interpretujesz) da poczucie bycia w tym razem. Innej wystarczy, że facet będzie wiedział na czym to polega, jak zinterpretować podstawowy wykres i co oznacza współżycie w określonym momencie cyklu u nich konkretnie. A u jeszcze innej pary kluczem będzie, żeby ona mogła swobodnie o tym mówić, że ta temperatura taka, że śluz tu taki i żeby czuła się wysłuchana, zaakceptowana. A nie winna, że tyle trzeba czekać na trzecią wyższą i czy już można????
Klucze są różne, ale warto ich szukać.

Strach przed ciążą – uporaj się z nim, ZWŁASZCZA jeśli nie chcesz kolejnej ciąży
I tutaj podchodzę od innej strony. Strach przed ciążą nie tylko hamuje Cię przed poczuciem się bezpiecznie stosując NPR, ale odbiera Ci autentyczną radość z seksu. Dlatego właśnie, nawet jeśli nie chcesz stosować NPR, powinnaś się z tym strachem uporać, odkryć jego źródło.
U mam jest to najcześciej ciąża, poród. Ale też “samotne” macierzyństwo (czyli takie, gdzie masz poczucie, że wszystko jest na Twojej głowie).
U nie-mam najczęściej te problemy płyną z przeszłości i z otoczenia. Bo widziałaś swoją mamę i inne mamy i przeraża Cię wizja macierzyństwa.
Przyczyny mogą być różne i warto je przegadać ze specjalistą. Na przykład w naszej społeczności Kobiece Pogaduchy na dyżurach konsultacyjnych specjalistek (psycholożki i psychoterapeutki).
Dlaczego? Bo ten strach będzie blokował Twoją seksualność.
Jeśli będziesz miała z tyłu głowy (nawet nieświadomie), że seks to przecież ciąża, to jak masz puścić hamulce i kochać się z mężem? Nie da się. Dlatego nawet jeśli nie planujesz ciąży już nigdy w życiu – zmierz się z tym lękiem, uporaj się z nim. I ciesz się życiem.
Praktyka: jak przestać się bać? Kroki postępowania, gdy lęk Cię przerasta
Przytoczę tutaj sytuację z mojego gabinetu. Często przychodzą do mnie kobiety, które mają już za sobą stosowanie NPRu zakończone nieplanową ciążą. Albo nawet i planowaną, ale po ostatniej nie chcą już kolejnej, są taką perspektywą wręcz przerażone – z różnych powodów.

Ale z drugiej strony chcą stosować NPR i mają w sobie na tyle motywacji, by spróbować jeszcze raz. Przy czym pisząc „spróbować” mam na myśli na początek solidną naukę i rozpoczęcie obserwacji. Sprawdzenie, jakie błędy się popełniało wcześniej i naprawienie ich.
Swoją drogą, jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby przyszedł ktoś z naprawdę dużą wiedzą o sobie i metodzie, a „ciążą niespodzianką” na koncie.
Zwykle wychodzą spore braki w wiedzy (o ich powodach za chwilę). I okazuje się, że o rany, tak naprawdę stosowałam kalendarzyk czy jakąś swoją metodę, a nie prawdziwą metodę NPR.
I wracając do kroków postępowania. Ostatnie, co bym poleciła takiej Klientce (i parze), to hej ho! od razu korzystanie z wyznaczonych okresów niepłodności. Często one same mówią, że nie są na to gotowe. A na co komu seks podczas którego w głowie masz tylko „Boże, a jak znowu zajdę?!”. To nie pomaga ani w korzystaniu z NPR, ani w odbudowaniu sfery seksualności.
Dlatego w takiej sytuacji warto się obserwować, wyznaczać okresy niepłodności i współżyć podczas nich. Ale przy naprawdę dużym braku gotowości – korzystać z dodatkowej bariery jaką jest prezerwatywa.
I tak, to jest do przegadania z Waszym spowiednikiem/kierownikiem duchowym, jeśli chodzi o kwestie wiary. To nie jest tak, że Basia dała pozwolenie, to można. Basia wysyła Was po poradę do duchownego, który zna Waszą sytuację i będzie mógł doradzić, czy to rozwiązanie będzie NA TĘ CHWILĘ dla Was odpowiednie.
Czy dlatego ta prezerwatywa, że można się pomylić?
Nie. Dlatego, że głowa tego potrzebuje i taki skok na głęboką wodę zrobiłby więcej szkody niż pożytku.
Druga rzecz – sperma zaburza obraz śluzu i przy nauce, obciążonej takim bagażem psychicznym, to może być naprawdę ogromny stresor.
Zawsze mówię też o tym, żeby jednak powoli rezygnować z prezerwatywy.
Pójść raz na badanie progesteronu, mając już na karcie wyznaczoną niepłodność, żeby potwierdzić, że tak, dobrze wyznaczyliśmy (to badanie daje 100% pewności). I spróbować krok po kroku odważać się na współżycie bez antykoncepcji barierowej. Nawet jeśli to będzie dopiero 10 dzień fazy lutealnej. Nawet jeśli to będzie ten jeden jedyny raz bez gumki w cyklu. Ale powoli do przodu i z cyklu na cykl będzie łatwiej. Para sama decyduje, na co jest już teraz gotowa.

To jak z nauką pływania. Zaczynasz od pomocy pianki, potem powoli z niej rezygnujesz, a potem pływasz jak ryba w wodzie, czerpiąc z tej aktywności radość, a nie strach. Tak samo może być z seksem przy NPR. Naturalne Planowanie Rodziny to tutaj głęboka woda, prezerwatywy to pianki, seks to pływanie.
Zdarza się i tak, że pary nie rezygnują z pianek w pierwszej fazie cyklu, w niepłodności względnej. Bo się za bardzo boją, bo za wiele przeszli. I wiesz co? To jest ich wybór. Ale większość jednak w końcu wierzy w to, że potrafią wyznaczać właściwie fazy niepłodności. A wręcz zaczynają się fascynować tym, jak to działa. I pływają jak ryby w wodzie 🙂 Są też tacy, który w pewnym momencie stwierdzają, że w sumie… To może by tak jeszcze jedno dzieciątko? ❤️ I wcale nie należą do mniejszości.
Odpowiednia wiedza o stosowanej metodzie Naturalnego Planowania Rodziny oraz o własnym organizmie, czyli klucz do sukcesu w NPR
I tutaj często leży pies pogrzebany. Bo w wielu sytuacjach wcale nie trzeba się uciekać do innych metod antykoncepcji. Często najbardziej sfrustrowani z nas mają błędną wiedzę i to ona właśnie odpowiada za nieplanowane ciąże, strach i frustrację.
Gorzej, że równie często te osoby aktywnie poszukują wiedzy. Chcą więcej, chodzą na konsultacje do nauczycielek różnych metod Naturalnego Planowania Rodziny i… to nie pomaga. Bo nauczycielki rozkładają ręce. Lub nadal dają niepełną wiedzę niewiedząc jak sobie radzić z trudniejszymi cyklami i co zrobić, by pomóc w regulacji hormonalnej (na szczęście to się powoli, ale mocno zmienia!).

W takim wypadku ciężko się dziwić, że ludzie słysząc hasła ” NPR jest super! Obserwuj swój cykl! Dla swojego zdrowia i lepszego życia seksualnego!” zapalają się do czerwoności i przestrzegają przed skutkami „tego strasznego katolickiego NPRu”. Zupełnie zrozumiałe.
Mając 5 dzieci i tyle seksu co kot napłakał (a bierzmy pod uwagę, że zwykle nie każde z tych dzieci było planowane), też nie chciałabym mieć z NPRem nic wspólnego i przestrzegałabym przed nim innych. Zwłaszcza te osoby, które są nim „początkowo zachwycone”.
Dlatego kładę tak ogromny nacisk na właściwą wiedzę.
Ucząc się jeździć samochodem idziesz na specjalistyczny, długi, drogi kurs i zdajesz egzamin zanim wyjedziesz w samodzielną trasę. Dlaczego przy zarządzaniu płodnością tego nie robimy, skoro i tutaj sprawa dotyczy życia i śmierci?
Zostawiam Cię z tym pytaniem.
Obserwacje cyklu mogą być dla Ciebie niesamowite pod jednym warunkiem…
Że będziesz wiedziała, jak to prawidłowo robić. Jak interpretować i radzić sobie z przeróżnymi zakłóceniami. A to wszystko dostaniesz na moich profesjonalnych kursach NPR online.
Możesz też skorzystać z naszego ciągłego wsparcia w społeczności Kobiece Pogaduchy. Tam wspólnie motywujemy się do obserwacji, ale również pomagamy sobie, gdy napotkamy jakieś trudności.
Mamy:
- dyżury konsultacyjne nauczycielek NPR
- przeróżne sekcje dyskusyjne (związane z szeroko rozumianą kobiecością i kobiecym zdrowiem),
- webinary ze specjalistami,
- warsztaty interpretacji kart cyklu na różnych poziomach (podstawowy, zaawansowany, poporodowy),
- masterclassy
- i oczywiście kursy NPR (podstawowy oraz poporodowy).
Ogromnym plusem jest też możliwość wrzucenia swojej karty cyklu i uzyskania szybkiej pomocy w ich interpretacji. Osobiście czuwam nad podpowiedziami. Nie musisz się bać, że ktoś Ci doradzi jakieś głupoty (jak to ma często miejsce na forach czy grupach na fb). A w razie wątpliwości możesz zadać pytanie bezpośrednio mi czy przyjść na dyżur konsultacyjny jednej z nauczycielek metody. Twoje dane wrażliwe są tam też w pełni bezpieczne – nikt nie może ich wykorzystać bez Twojej wiedzy. Słono płacę za to, żeby na Platformie było bezpiecznie 🙂

I wszystko to w cenie jednego abonamentu
Możesz skorzystać z przeróżnych abonamentów – na samą platformę, z kursem podstawowym, poporodowym lub ze wszystkimi kursami. Jest opcja płatności rocznej oraz opcja płatności miesięcznej. Sama wybierasz, czego w danym momencie potrzebujesz.

Mogę Cię nauczyć skutecznego stosowania metody Rötzera (objawowo-termicznej), jednej z metod Naturalnego Planowania Rodziny.
Dam Ci taką wiedzę i umiejętności, że Twoje obserwacje realnie staną się łatwiejsze i pod względem ich wykonywania i interpretowania.
Nauczę Cię cykl po cyklu, jak wyznaczać coraz większą ilość pewnych dni niepłodnych.
Pomogę Ci wyregulować cykl oraz zdrowie, aby karty były czytelniejsze, PMS nie dokuczał, miesiączki nie zwijały Cię z bólu, a życie stało się piękniejsze.
Odkryję przed Tobą świat świadomej kobiecości.
Pokażę, jak płynąć z wewnętrznym flow zdrowych przemian hormonalnych w organizmie.
Tak, mogę to wszystko. I tak, to jest trudne – jeśli chce się to robić samotnie. Ale możesz wziąć mnie za przewodniczkę na tej drodze i poznać świat, o którego istnieniu nie miałaś pojęcia.
Zapraszam Cię do wzięcia udziału w kursie Naturalnego Planowania Rodziny online
Mogę Ci zaoferować kurs podstawowy NPR lub kurs NPR po porodzie i w trakcie karmienia piersią. Jest też opcja 2w1, jeśli po ciąży zaczynasz naukę od podstaw (więcej informacji pod przyciskiem Zobacz kurs NPR po porodzie).
Za szybko?
To odbierz darmowe szkolenie o tym, jak zacząć się obserwować. Raz w miesiącu prowadzę też otwarty live, gdzie można zapytać mnie o wszystko. Postaw mnie w ogniu swoich pytań! Terminy spotkań online znajdziesz na stronie szkolenia poniżej:
Znasz już swoją metodę, ale czujesz się w jej stosowaniu osamotniona?
Chciałabyś rozwinąć potencjał płynący z obserwacji? Poznać kobiety, które mają te same radości i troski, co Ty? To zapraszam do wspomnianej już Społeczności Kobiece Pogaduchy.
Jestem tutaj dla Ciebie. Jesteśmy tu dla Ciebie.

Głodna wiedzy o kobiecości i obserwacjach cyklu?
To zapraszam do zapisu na Listy do Siostry:
Podcast Rozmowy niekontrolowane o NPR
O tym, jak to się naprawdę żyje stosując to całe Naturalne Rozpoznawanie Płodności. O blaskach i o cieniach. O przemyśleniach w kwestii związków, kobiecości, męskości, seksualności, wiary.
To nie jest podcast edukacyjny. To podcast o życiu.
Tak, mam sporo do zaoferowania. A to co powyżej, to jeszcze nie wszystko! 🙂 Bo są jeszcze webinary, karty cyklu, pdfy z analizą, ebooki, warsztaty i spotkania. Znajdziesz je w zakładce Sklep.

Naturalne Planowanie Rodziny
Naturalne Planowanie Rodziny online | Kursy, webinary, ebooki, karta obserwacji cyklu PDF. Zobacz najlepsze materiały do nauki NPR online!










