Cały ten artykuł powstał pod wpływem zdarzeń ostatnich dni – Waszych maili, komentarzy i różnych wiadomości dookoła mnie. Ale ostatecznym impulsem do jego napisania była piosenka, o ta piosenka, którą pozwolę sobie tutaj podlinkować. Z ogromnym naciskiem na tekst (mimo, że i melodia zacna).

Lidia Szpulka – Wystarczająca

Różni dorośli opowiadali mi jak:
Jak mam sie czuć, kiedy boli
I czy jest czas na płacz
Różni dorośli decydowali za mnie:
Czy coś się stało czy nie
Czy robię dobrze czy źle

Minęło tyle lat, a ja ciagle słyszę w swojej głowie:
Ej mogłaś postarać się
Ej inni robią więcej
Minęło tyle lat, a ja ciagle mówię sama sobie
Że coś jest ze mną nie tak
Że chyba czegoś mi brak

Ale budzę się
Budzę się dziś i słyszę inny głos
Za oknem śpiewa ptak
Wystawia głowę do słońca
A ja słyszę go
Słyszę go i
Nagle rozumiem ten głos,
Który mówi mi:
Taka jaka jesteś – jesteś wystarczająca.

Różni dorośli przekonywali mnie, że
Będę dostępna łagodna
Nieładnie mówić „nie” .
Różni dorośli mówili: ważniejsze jest
Co sobie inni pomyślą
Niż to, co stało się

Minęło tyle lat, a ja czasem nie wiem jak się czuję
Ej czy to smutek czy złość
Ej dobrze mi czy mam dość
Minęło tyle lat, a ja nie wiem czego potrzebuję
Czy wolę leżeć czy wstać
Czy chcę coś zabrać czy dać

Ale budzę się…

I mówi do mnie tak:
Do miejsca tego wróć
Gdzie możesz taka być
I możesz tak się czuć
Nie myślisz za dużo
Nie robisz za mało
A gdy płaczesz, to dlatego
Że właśnie coś się stało

Dlaczego bycie grzeczną dziewczynką nie jest fajne

Bo w pewnym momencie ta grzeczność i duszone w sobie własne potrzeby wychodzą na wierzch. Problem w tym, że jak wychodzą, to w postaci depresji, stanów lękowych i nerwic. Więc nie widzisz, że u podłoża to po prostu niezaspokojone potrzeby, uciszanie samej siebie i nie zwracanie na siebie uwagi.

Czasem trzeba krzyknąć. I tupnąć nogą. Często trzeba powiedzieć „nie”. Często też trzeba przyznać się, że tak, potrzebuję tego a tego. Nie można w nieskończoność poświęcać się dla innych. Z czego dawać, jeśli nie napełnia się swojego zbiornika?

I kiedy tak kończy Ci się wszystko i widzisz, że dookoła zostali ludzie, których nauczyłaś tylko brać, to nagle znikąd pomocy. Bo jak to, Ty, heroska, pomagaczka, potrzebujesz pomocy? Albo nie masz siły udzielić jej komuś innemu? Szok i niedowierzanie.

Nagle musisz siebie postawić w centrum pomagania. A nie umiesz, bo całe życie radziłaś sobie sama pomagając innym. I jeśli w porę nie ogarniesz, że sama nie dasz już rady, jeśli nie poprosisz o pomoc… To znikniesz w ciemnym dole.

A jeśli zdecydujesz, że czas na pomaganie sobie, to niestety będzie bolało.

Bo trzeba będzie mówić ludziom „nie”. A ludzie tego nie lubią (nawet jeśli bardzo lubią nas). A my bardzo chcemy, żeby ludzie nas lubili.

Będzie trzeba się wreszcie zbuntować. Przeciw czemukolwiek. Coś zakwestionować. Gdzieś się odwrócić. Zastanowić. Postawić granice, które będą chronić nasze Ja. Może nawet na chwilę być złym, grzesznym. Chwilę pobyć córką marnotrawną. Egoistką. Wariatką. Samolubem.

Jeśli masz dzbanek i staje nalewasz do niego wodę, ale go nie opróżniasz, to w końcu woda się wyleje. Garnek wykipi. Słoik wybuchnie. Ludzie wiecznie grzeczni też w końcu wybuchają. Albo do środka albo na zewnątrz.

Świat potrzebuje równowagi. Nie można być cały czas grzecznym. Nie można być cały czas idealnym. Bo jesteśmy ludźmi. I czasem powinniśmy jednak wykipieć. Albo najlepiej w porę wypuścić parę czy zmniejszyć ogień palnika.

Podsumowując: nie polecam, bo bycie cały czas grzecznym skutkuje najczęściej chorobami psychicznymi, psychosomatycznymi, lekami, wycieczkami po lekarzach i terapeutach.

„Zobacz, jakie grzeczne dziecko!”

No właśnie, bo grzeczność mimo wszystko jest cechą pożądaną w społeczeństwie. Grzecznych ludzi (tak jak grzeczne dzieci) łatwiej się ogarnia. Bo poddają się cudzej woli bez szemrania, nie sprawiają kłopotów, nie stawiają na swoim, nie negocjują.

Lubimy grzeczne dzieci. Takie, które grzecznie siedzą, same się bawią, są ciche, pomocne, empatyczne, spokojne. Nigdy się nie złoszczą, ani nie smucą, nie robią dram, szybko dochodzą do siebie. Takie, które słuchają wszystkich naszych nakazów, zakazów i poleceń, a w szkole nie kwestionują absolutnie żadnych zasad. Wszystkiego się nauczą.

Problem w tym, że takie dzieci wyrastają na dorosłych, którzy nie pójdą do szefa po podwyżkę.

Gorzej! Nie powiedzą ani słowa, gdy szef będzie ich dręczył. Wręcz go zrozumieją, bo przecież „bycie szefem jest trudne, więc musi jakoś odreagować”. Grzeczna dziewczynka słowem się nie zająknie, gdy usłyszy wulgarny komentarz pod swoim adresem, albo gdy poczuje cudze, obleśne ręce na swoim ciele.

Przyjdzie do pracy mimo choroby, żałoby, wypadku. Zostanie po godzinach, oczywiście za darmo.

Grzeczną dziewczynkę wszyscy lubią, jest taka miła, uprzejma, zawsze pomocna! Ale o grzecznej dziewczynce wszyscy szybko zapominają, bo przecież ona wszystko zrozumie!

Grzeczną dziewczynkę wszyscy wykorzystują – bo ona zawsze się zgodzi, pomoże, jest taka kochana, taka dobra!

Grzeczna dziewczynka nie płacze. To nie wypada. Nie śmieje się za głośno – to też nie wypada. Nie krzyczy. Nie złości się. Nie ma napadów szału ani wkurwu. Spokojna, wyważona, serce na dłoni.

Aż w pewnym momencie grzeczna, spokojna dziewczynka zabija męża. Rzuca się z mostu. Przestaje jeść albo je za dużo. I zwraca. Kładzie się do łóżka i już nie wstaje. Żyje tylko na silnych lekach.

Grzeczna dziewczynka olewa swoje zdrowie. Przecież wytrzyma. Nie musi tyle spać – wyprasowanie mężowi koszuli jest ważniejsze. Nie musi tyle jeść, ani kupować sobie nowej sukienki – lepiej kupić dziecku. Jej niczego nie potrzeba.

Ale grzeczna dziewczynka, ma jednak potrzebę, której nikt nie jest w stanie wymazać – potrzebę bycia kochaną i akceptowaną.

I zrobi wszystko (naprawdę wszystko), aby tę potrzebę wiecznego niedokochania i niezasłużenia zaspokoić. To jest coś, co mamy w sobie wszyscy, bez wyjątku.

Ale ludziom grzecznym jest w tym temacie dużo trudniej. Bo wmówiono nam, że na miłość, zainteresowanie i akceptację trzeba zasłużyć. Grzecznością właśnie.

Dlatego nie róbmy tego sobie i nie róbmy tego naszym dzieciom.

Pozwólmy sobie i im negocjować. Targować się. Złościć. Płakać. Głośno śmiać. Tańczyć na ulicy. Mówić ogromne NIE i ogromne TAK. Walczyć o swoje. Nie dawać się. Czuć. Przeżywać.

Na początku to jest bardzo trudne, ale jak już pisałam – w końcu uwalnia. I świat się zmienia, bo dokonałaś w nim przewrotu. Życie staje się piękniejsze i bardziej prawdziwe, kiedy wiesz, że jesteś wystarczająca.

A zainteresowanym tematem grzeczności odsyłam do tego odcinka podcastu Marty Niedźwieckiej.

Polecam też mój artykuł na temat bycia grzeczną dziewczynką w łóżku.