Euforia, radość, energia! Szał działania! Tak, to jest mój czas, mogę wszystko!… A potem nagle jakby ktoś z tego skoku ściągnął Cię na smyczy na ziemię. PMS. Witamy drugą fazę cyklu.

W Twojej duszy zaczyna padać nieustanny deszcz, a regulator koncentracji chyba zalało, bo spadła do poziomu koncentracji zombie. Wszystko Cię wkurza, masz wrażenie, że cały świat się uwziął, żeby tylko robić Ci przykrości. Każda rzecz leci z rąk, potrawy nie wychodzą, wymyślone wcześniej projekty i realizacje zadań to chyba jakiś żart – wszystkie uznajesz za beznadziejne. W dodatku puchniesz z każdym dniem, brzuch jak balon, twarz pełna krost i w ogóle czujesz się najbrzydsza na świecie. 

Ciągle chce Ci się spać i jeść, jesteś tym wszystkim zmęczona. Próbujesz jakoś nie wkurzać się, zmienić nastawienie, ale co chwilę coś Ci się wyrywa, coś kłuje, jakby świat miał ostre kolce. Ukochany właśnie dostał w brzuch jakimś “komplementem” od Ciebie, a koleżanka w pracy to się już nawet nie odzywa. 

“Coś Ty taka naburmuszona? Stało się coś?” Nie, kur.wa. Nic. Tęcza, jednorożce i gwiazdki. Odpie..ol się i daj mi żyć. Nie odzywajcie się do mnie. Chcę jeść frytki, oglądać Netflixa i spać. Niech mnie ktoś przytuli. Czuję się taka samotna. Nikt mnie nie rozumie. Jestem okropna, zła, gruba i brzydka. Do niczego. Beznadziejna. Mam już dość.

Brzmi znajomo? Tak, to nasz przyjaciel PMS. Mnie też odwiedza w każdym cyklu menstruacyjnym. Tylko teraz mamy już całkiem inną relację. Jak do tego doszło? Na szczęście wiem 😉

Twoja samoświadomość faz cyklu i swojego ciała

Żebyś mogła przyjąć moje rady, potrzebujesz zrozumieć, jak ważna jest wiedza na temat działania mechanizmu cyklu miesiączkowego. Cykl jest jak pory roku i każda z tych pór ma swoje plusy i minusy. Nawet PMS. Każdą trzeba się po prostu inaczej zaopiekować.

cykl menstruacyjny

Początek cyklu, tuż po miesiączce, to wiosna. Twój cykl budzi się z zimowego snu. Powoli odżywia Twoje ciało, urzyźnia glebę, na której ma zostać zasiane ziarno nowego życia. Coraz więcej słońca, ciepła, energii. Okres okołoowulacyjny to lato. Szczyt Twojej płodności, produktywności. Właśnie w tych dwóch porach roku Twojego cyklu powinnaś lokować wszystkie ważne przedsięwzięcia i działania. Pewność siebie, energia i kreatywność zapewnią Ci wtedy sukces (jeny, brzmi jak fragment horoskopu!). Po prostu pójdziesz przebojem po swoje. To jest też czas na dbanie o swoje zdrowie, sen, ruch, dobre odżywianie. Wszystkie niedobory na które pozwoliłaś sobie w tej części, wyjdą później razem z PMSem i bolesną miesiączką.

Jesień cyklu

Po tej ciężkiej pracy (tak właśnie!), po całym przygotowaniu i owulacji, najwyższy czas na regenerację sił. Przychodzi jesień cyklu a z nią często PMS. Twój organizm próbuje Cię zmusić do zwolnienia, odpoczynku, zadbania o siebie. Napracował się nad jak najlepszymi warunkami do owulacji i nad samą owulacją. Krzyczy, że trzeba się zregenerować. A Ty nadal zachowujesz się jakby była wiosna. Chcesz latać w krótkich gatkach i jeść lody, mimo, że temperatura mocno spadła, wieje wiatr i pada deszcz. A potem się wkurzasz, że Twój organizm reaguje “chorobą”. Działaj zgodnie ze swoim cyklem, z porą roku, a Twój organizm przestanie krzyczeć. Później następuje zima czyli miesiączka. Organizm się wycisza, oczyszcza, szykuje do wiosny. Twój priorytet tutaj to dobre jedzenie, ciepło (zwłaszcza nóg i okolic miednicy) i sen. Zwolnij, żeby móc wejść z nową energią w wiosnę.

Jednak pytanie zasadnicze brzmi – kiedy dokładnie przechodzisz przez te wszystkie fazy? Tutaj pojawia się właśnie siła obserwacji. Dzięki nim dokładnie wiesz, w której fazie jesteś i jak o siebie zadbać. Z tego artykułu dowiesz się więcej na temat faz cyklu menstruacyjnego.

Twoja akceptacja jesieni cyklu i objawów PMS

Kiedy już dowiesz się jak to ogólnie działa i jak wygląda u Ciebie – zaakceptuj to. Serio mówię, zaakceptuj i pokochaj te reakcje organizmu. Fochy, wkurwy, płacze, złości, napady jedzenia, brzuch jak balon i krosty na twarzy. Pozwól sobie wreszcie na stwierdzenie faktu, że Twój organizm bije na alarm i to właśnie jest język tego alarmu. Nie dostał czegoś w czasie wiosny, wykorzystał rezerwy, a teraz umiera z niedoborów. Dlatego się wścieka. Trzeba go otulić miłością do samej siebie i czułością. Poczuj się kochana i akceptowana najpierw przez samą siebie. Daj sobie wreszcie przyzwolenie na odpoczynek. Sen. Rozciąganie przed snem. Relaks. Wyzbycie się z głowy złych myśli. Pozwól sobie pokochać siebie taką, jaka teraz jesteś. Odepnij smycz, zdejmij kaganiec. On nie przestanie nagle szaleć, ale to pierwszy krok do oswojenia.

Świadomość i szacunek Twojego partnera

Kiedy już przejdziesz przez poprzednie kroki, czas na wtajemniczenie Twojego Bohatera w ten misterny plan. Postaraj się wytłumaczyć mu swój cykl, co się w nim dzieje (porównanie do pór roku daje radę!). Opowiedz, że to nie tak, że to jest znikąd, taka Twoja uroda i już zawsze musicie się z tym męczyć. Po prostu potrzebujesz troski i będziesz teraz pracowała nad wyrównywaniem tych wszystkich niedoborów (najczęściej zbieranych latami), ale że do tego potrzebujesz jego akceptacji i wsparcia. Nie musi tego rozumieć, wystarczy, że zaakceptuje i dostając cenną informację “Kochanie, weszłam w drugą fazę cyklu” przejdzie w tryb opiekuna – najlepiej takiego przygłuchawego… Jeszcze nie wiesz, czego dokładnie potrzebujesz i jak te potrzeby zaspokoić, ale on już może postarać się puszczać mimo uszu zaczepki. To będzie wymagało od niego nie lada siły, ale wierzę, że masz przy swoim boku silnego mężczyznę i docenisz ten wysiłek. Oboje potrzebujecie teraz tej siły.

pms

U nas działało przytulenie mnie. Jak mój Luby zauważał, że rzucam w niego bombami złości (takimi kompletnie bez sensu, jak nie ja) to tłumaczył sobie, że to nie ja mu to mówię. Zamiast oddawać mi atak, przytulał. Dbał o okazanie czułości. Myślisz, że od razu pomogło? A skąd! Wyrywałam się z uścisku albo dalej gadałam. A on swoje. W końcu i do mnie docierało, że co Ty kobieto w ogóle robisz? I wtulałam się w niego. Nie raz się popłakałam (polecam serdecznie), a potem głęboki wdech i przepraszam (a tak, przepraszam!). On wie, że wróciła jego Basia, ja wiem, że mój Kochany mnie kocha i akceptuje nawet jak jestem jędzą (a uwierz mi, potrafię ranić do żywego).

Dlaczego Twój facet miałby zacząć tak działać?

Dobrą motywacją może być większy spokój w związku – nikt nie przepada za burzami i kłótniami, wyzwiskami i obrzucaniem się mięsem, a właśnie o ten spokój próbujecie zawalczyć. Jego pomoc tutaj jest nieoceniona. Jest odpowiedzialny za poczucie akceptacji – to takie ogromne “Kocham Cię niezależnie od tego, w której fazie cyklu jesteś”. To nie oznacza, że nie chcę zmian, ale to oznacza, że będę Cię w nich wspierać. A jeśli chce mieć w domu armagedon to spoko, może to olać. Gwarantuję, że wtedy ten huragan tylko się rozkręci. Jeżeli chce mieć spokój i kochaną kobietę – niech się postara o to zadbać.

Obserwacja i praca nad sobą – dla siebie

Znasz fazy cyklu, akceptujesz, że jest jak jest, zaczynasz czuć akceptację partnera – czas na prawdziwą robotę. Nie byłabym sobą, gdybym w tym momencie nie zakomenderowała – obserwuj się!

Tylko tym razem pod innym kątem. Zwróć uwagę co i jak na Ciebie działa. 

Zaobserwuj, co wtedy najbardziej działa Ci na nerwy (wiem, że wszystko Skarbie, ale chociaż spróbuj coś wyodrębnić). Co sprawia, że się zapalasz? Obserwuj swoje myśli, zachowanie, samopoczucie. Co było impulsem do zmiany na gorsze? Znajdź też punkty wspólne tych sytuacji. To zastanawianie się pomoże Ci również bardziej chłodno podejść do sytuacji. Gdy coś Cię wkurzy/zasmuci/zdołuje/wzruszy, po prostu zatrzymaj się na chwilę i przyjrzyj się temu, co czujesz? Nie oceniaj – zaakceptuj i postaraj się zrozumieć, co Twój organizm próbuje Ci powiedzieć.

Spróbuj też określić, co wywołało to uczucie? Pozwól sobie je czuć. Bo w uczuciach nie ma nic złego. Można być na kogoś wkurzonym. I nie ma w tym nic złego. Źle się dzieje, gdy to nasze uczucie prowokuje nas na przykład do burzliwej kłótni, zamiast do dojrzałej rozmowy. Mówi Ci to temperamentny kłótnik, więc nie działa na mnie argument „nie da się”. Dlatego, gdy zauważysz uczucie, to po prostu zatrzymaj się i zastanów. Wyciągnij wnioski i zapamiętaj.

Gdy już wiesz, co Cię zapala, dowiedz się co Cię gasi (lub odwrotnie, jeśli chodzi o smutek). Co sprawia, że się uspokajasz? Kiedy czujesz się zaopiekowana? Czego potrzebujesz, by lepiej się poczuć? Spróbuj do tego dotrzeć obserwując, kiedy dane uczucie zostaje ukojone. Testuj różne rozwiązania. Na pewno danie sobie przyzwolenia na czucie pomoże, jednak ważne, by szukać też innych zdrowych środków zaradczych (pudełko lodów czekoladowych totalnie nie jest zdrowym środkiem zaradczym, ale o tym innym razem). Przytulenie, kiedy się złościsz? Wypłakanie się? Wysiłek fizyczny? Wesoła piosenka? Wygadanie się przyjaciółce czy partnerowi? Szukaj swoich sposobów. Wyciągnij wnioski i zapamiętaj.

Zadbaj o siebie

Świetnie, wiesz już czego potrzebujesz! Pora wykorzystać tę wiedzę w praktyce. Potrzebujesz więcej snu? Zadbaj o to, żeby położyć się wcześniej (do Niedasia: dawniej chodziłam spać koło 1 w nocy i byłam ciągle niewyspana, nie dawałam rady zasnąć przed północą – teraz z powodzeniem zasypiam po 22 – DA SIĘ NIEDOWIARKU). W miarę możliwości zrób sobie 20 minutową drzemkę w ciągu dnia (skąd ten pomysł i czemu 20 minut wyjaśnię w innym artykule, ale póki co zapamiętaj, że 20 minut z budzikiem w ręku). 

Zadbaj o dobre jedzenie

Polecam zrobić sobie listę dań, które lubisz i które łatwo i szybko się robi, a które są zdrowe. To sprawi, że zniknie pytanie “co zrobić na obiad – a to może dziś pizza” i tak przez kolejnych kilka dni. Nie rób przerw między posiłkami mniejszych niż 3h a większych niż 4. Spróbuj się mieścić w tych przedziałach i jeść o stałych porach smaczne, wartościowe posiłki. To ureguluje poziom kortyzolu i zabezpieczy Cię przed podjadaniem. Cukier obniża poziom stresu, dlatego automatycznie po niego sięgasz, gdy jesteś wkurzona, zmęczona czy smutna. Ale to nie jest dobra inwestycja w przyszłość Twoich hormonów. O tym też szerzej w innym artykule. 

Nie masz ochoty na kontakt z ludźmi?

Ogranicz go. Pozwól sobie na relaks z książką, kąpiel ziołową, świece, kakao czy masaż.

Zadbaj również o codzienną higienę psychiczną

Tak jak czyścisz codziennie zęby, tak samo czyść swoją głowę. Najlepszy będzie ruch (już 15 minut uwolni trochę stresu zbitego w Twoich ramionach) – zabawny taniec, krótki bieg, marsz, spacer. Po prostu poruszaj się. A potem porozciągaj mięśnie – 15 minut rozciągania bardzo dobrze wpływa na sen (polecam przy tym trochę medytacji, np. z muzyką od Dzisiaj w Betlejem – tu jedna z moich ulubionych melodii – lub inną, która pomaga Ci odpłynąć).

pms

Ciężko Ci zasnąć przez gonitwę myśli?

Wypróbuj stary, bardzo skuteczny sposób – skup się na oddechu i odganiaj całą resztę myśli. Głęboki, spokojny wdech i wydech. I powoli, od palców stóp usypiaj swoje ciało: palce u stóp idą spać, pięty zasypiają, teraz całe stopy już śpią, kostki, łydki… I tak dalej aż do głowy. Fun fact: usypiałam tak maluchy, dodatkowo głaszcząc delikatnie po wymienianej części ciała – oczka idą spać, brewki idą spać, nosek idzie spać… 😉 Im częściej będziesz to powtarzać, tym szybciej będziesz zasypiać. Ważne, by skupić się tylko i wyłącznie na myśli o oddechu lub zasypiającej części ciała. 

To tylko kilka sposobów, które pomogą Ci zaopiekować jesień cyklu, poszukaj też swoich!

Męskie wsparcie podczas PMS

Co może zrobić dla Ciebie Twój mężczyzna? Jeśli znasz swoje potrzeby i wiesz, że on może w jakiś sposób pomóc Ci w ich zaspokojeniu to daj mu o nich znać. Może potrzebujesz mieć spokój, żeby się zdrzemnąć? Pójść wcześniej spać? A może chcesz na razie zrezygnować z wyjścia do znajomych? Nie masz niczego żądać. Możesz poprosić, pokazać swoje potrzeby. Tylko jasno i wyraźnie, w rozmowie, a nie wzdychaniem czy czymś równie mało czytelnym. Musisz też liczyć się z odmową, ale to nie znaczy, że wtedy to juz umarł w butach i on ma gdzieś ten cały PMS. Widocznie jeszcze nie dotarło do niego, że to dla Waszego wspólnego dobra 😄  I nad tą motywacją trzeba popracować. Efekty przyjdą szybciej niż myślisz. 

Plusy zadbania o jesień cyklu

Co dadzą Ci zaproponowane wcześniej działania?

  • spokój duszy,
  • rozluźnione ciało,
  • częstszy uśmiech,
  • świat w normalnych barwach zamiast depresyjno szarych,
  • przestanie Cię wkurzać najmniejsza bzdura,
  • a jak już wkurzy to będziesz wiedziała, jak na to zareagować,
  • zacieśni się Wasza relacja w związku,
  • poczujesz wsparcie partnera, będziesz mogła się na nim oprzeć i odpocząć,
  • będziesz mniej zmęczona,
  • rzadziej będziesz sięgać po słodkie i kaloryczne przekąski,
  • zmniejszą się wybuchy złości,
  • będziesz potrafiła zapanować nad językiem,
  • poczujesz się bardziej kochana,
  • przestaniesz nerwowo oczekiwać na okres,
  • zmianę fazy przywitasz jak dobrego przyjaciela, jak zasłużony odpoczynek po dużym wysiłku poprzedniej fazy, a nie wroga, którego natarcie trzeba odeprzeć.

Niestety to tylko jedna strona PMS

Tak jest. To tylko jedna kwestia, którą proponuję Ci się dziś zająć. A jest ich całkiem sporo. Jeśli bardzo dokucza Ci PMS, to najwyższy czas sprawdzić, czy Twoje niedobory nie namieszały już w organizmie bardziej. Pomocny będzie ginekolog, endokrynolog, psychoterapeuta (nie, nie obejdzie się) czy dietetyk. Przyda się też wsparcie instruktora NPR, który pomoże Ci więcej wyczytać z Twojej karty i wskaże, które badania warto wykonać, jakich lekarzy odwiedzić oraz jak można naturalnie wspomóc swoje zdrowie. 

PMS to nie jest Twoja uroda. Nie daj sobie wmówić, że stany subdepresyjne co cykl, to normalka i tak już musi być. Jesień cyklu rządzi się swoimi prawami, ale PMS to już inna sprawa i tym koniecznie należy się zająć. To sygnał, że w Twoim organizmie dzieje się coś złego, pali się jakiś pożar i trzeba go jak najszybciej ugasić.

Jeśli chcesz zwiększyć samoświadomość własnego organizmu, to zapraszam na mój kurs online rozpoznawania faz płodności:



jak zrozumieć kobietę